Shadi Hamid, pracownik Brookings Institution Center for Middle East Policy, uznał niedawno, że jest Zachód "nieliberalny", ponieważ odmawia zaakceptowania faktu, że wartości muzułmanów, zarówno na Zachodzie, jak i globalnie, różnią się od wartości ludzi Zachodu.
Był to niezwykły argument i "The Atlantic" poświęcił mu 3400 słów.
Chociaż prezydent Obama zapewnia, że "walka przeciwko terroryzmowi nie jest wojną religijną", Hamid wydaje się z nim nie zgadzać.
Czytając wyniki wielu sondaży, wydaje się, że rację ma Hamid. Na przykład, mimo, że sondaż Gallupa z 2009 r. pokazuje, że europejscy muzułmanie w przeważającej większości odrzucają przemoc, są znacznie bardziej religijni niż pozostali mieszkańcy świeckiej Europy (Francji, Anglii i Niemiec) i znacznie silniej potępiają homoseksualizm niż świeccy Europejczycy. W dodatku, młodzi muzułmanie europejscy płci męskiej, imigranci z drugiego lub trzeciego pokolenia, są za zakwefieniem kobiet, poligamią, wyrokami śmierci na apostatów i zakazem dla muzułmańskich kobiet wychodzenia za mąż za nie-muzułmańskich mężczyzn.
Muzułmanie częściej wyznają pogląd, że "bluźnierstwo jest nie do zaakceptowania", pisze Hamid. Opisuje on muzułmanów jako "głęboko konserwatywnych" i jako – w różnym stopniu – zwolenników "stosowania prawa islamskiego".
Liberalny Zachód wierzy w prawo do krytykowania wszystkiego, a szczególnie religii, poczynając od judaizmu i chrześcijaństwa. Rozszerzenie tego prawa do krytykowania, ośmieszania lub analizowania na islam doprowadziło do poważnych kryzysów ze społecznościami muzułmańskimi.
Twórcze i naukowe naświetlanie historii i praktyki islamu określa sie jako formy zawstydzania i żąda zakazania takich praktyk, szczególnie, kiedy robią to niewierni. Pozwy sądowe, próby zabójstwa, motłoch dokonujący samosądu i morderstwa polityczne są odpowiedzią radykalnych muzułmanów na książki, filmy, wykłady i karykatury, które pokazują islamski apartheid płci i religii.
Dokumentacja traktowanego jako rzecz normalna bicia żon i córek, małżeństwa dzieci, przymusowego zakwefienia, przymusowych małżeństw dorosłych, poligamii, pedofilii, FGM [okaleczania genitaliów kobiet] i morderstw honorowych prowadzi do okrzyków "islamofobia" i "bluźnierstwo".
W niedawnej rozmowie izraelski arabista i ekspert antyterroryzmu, Mordechai Kedar, powiedział: "Dlaczego ktokolwiek miałby być oburzony na karykaturę? Być może znaczy to, że podejrzewa, iż karykatura mówi prawdę?".
Według sondażu Pew z 2006 r. 79 procent muzułmanów francuskich uważało, że kontrowersje z 2005 r. o karykatury były spowodowane "brakiem szacunku narodów zachodnich dla religii islamskiej".
Jest to całkowicie obce post-oświeceniowej kulturze Zachodu. W tej sprawie wielu muzułmanów mówi absolutnie wyraźnie.
Hamid pisze, że muzułmanie francuscy "częściej wierzą, że ataki na Proroka Mahometa i Koran powinny być penalizowane jako mowa nienawiści i podżeganie, bardzo podobnie do penalizacji negowania Holocaustu".
Jest to szokujące, ale widzimy tu znajome fałszywe zrównanie. Nienawidzący Żydów i islamiści minimalizują zbrodnię ludobójstwa, nie wierzą w historyczne fakty i równocześnie w pewien sposób zazdroszczą Żydom jako ofiarom Holocaustu. Patrzą z zazdrością na szacunek dla uświęconego statusu ofiary, jakim ich zdaniem cieszą się Żydzi – rzekomo dzięki oszustwu. Islamiści wymyślili fałszywe oskarżenie o "islamofobię", ustawiając Palestyńczyków w roli "nowych Żydów" i mianując Żydów izraelskich "nowymi nazistami".
Niestety, wielu Europejczyków podpisało się pod tą śmiercionośną narracją w nadziei ugłaskanie wrogich, niezasymilowanych obywateli muzułmańskich. Ukryty antysemityzm europejski z radością znalazł sobie nowe ujście w anty-syjonizmie, który jest nowym antysemityzmem.
Czy muzułmanie są fałszywie oskarżani i prześladowani? Czy można w ogóle zadawać to pytanie w epoce, kiedy barbarzyństwo muzułmanów wobec muzułmanów i muzułmanów wobec kobiet muzułmańskich przekracza granice geograficzne, jest bezmierne i wręcz surrealistyczne?
Niemniej fałszywe pojęcie islamofobii – często przywoływane, kiedy dyskusja skupia się na radykalnej ideologii islamskiej – stało się realnym pojęciem używanym podobnie jak homofobia, seksizm i antysemityzm. Mimo danych FBI, że przestępstwa nienawiści wobec Żydów są znacznie częstsze niż wobec muzułmanów, muzułmanie nadal twierdzą uparcie, że są prześladowani rasowo i religijnie.
Islamofobia jest gorsza niż antysemityzm, według Hatema Baziana, założyciela organizacji Studenci na rzecz Sprawiedliwości w Palestynie i dyrektora Center for Race and Gender w Berkeley, który napisał to w raporcie z 2011 r., współsponsorowanym przez Radę Stosunków Amerykańsko-Islamskich (CAIR).
Bazian pisze, że na skali od 1 (najlepsza sytuacja dla muzułmanów) do 10 (najgorsza sytuacja dla muzułmanów) "islamofobia' w Ameryce znajduje się w punkcie 6,4. Nie wiadomo, co odpowiedzieć na tak bezczelną głupotę.
Globalnie islamiści żądają, by Zachód, który oddzielił religię i państwo, zaakceptował i ustąpił miejsce agresywnemu i uprawnionemu państwu teokratycznemu – nie tylko za granicą, ale i u siebie.
Według Hamida prawdziwą "odwagą moralną" we Francji byłoby, gdyby któraś z "głównych partii politycznych" wezwała do "ponownego przemyślenia laïcité [sekularyzmu] i do poszerzenia, a nie zawężania, francuskiej tożsamości narodowej".
Stawianie wyzwania "tolerancyjnemu" Zachodowi, by ustąpił miejsca nietolerancyjnemu islamowi, jest wypróbowaną metodą islamistów złapania Zachodu we własne sidła. Wyrafinowani islamiści próbują użyć post-oświeceniowych praw do osiągnięcia prawa praktykowania barbarzyńskich, datujących się sprzed średniowiecza zwyczajów. Zachodni przywódcy polityczni i inteligencja flirtują z samobójstwem kulturowym i stają po stronie barbarzyństwa zamiast cywilizacji.